Dzisiejsza dyskusja o likwidacji szkół w Polsce mam nadzieje, że stanie się początkiem debaty o stanie polskiej szkoły. Nic chyba gorszego nie może zdarzyć się w życiu ucznia i rodzica niż zamknięcie jego szkoły. Nik z nas nie lubi zmian, a na pewno nie lubiłam ich będąc uczniem. Zamykamy w Polsce szkoły, głównie te małe na wsiach i w niezamożnych gminach, gdzie wydatki na edukację stanowią 80% budżetów gmin. Ekonomia! Ale czy te decyzje są naprawdę ekonomiczne. Likwidując szkoły, często likwidujemy szanse na tworzenie się środowiska lokalnego. Małe szkoły są jedynym miejscem życia społecznego i jedynym miejscem dostępu do kultury. Najchętniej opisałabym tu własne doświadczenia z zamykaniem szkoły, bo to dla mnie, urzędnika od 20 lat , było wielce pouczające. Machina działała bez uwzględniania lokalnej tradycji, aspiracji środowiska czy bez uwzględnienia żadnych lokalnych uwarunkowań. Wszystko skończyło się dla nas dobrze, bo znależli sie wspaniali nuczyciele, wspaniali rodzice, którzy wzięli odpowiedzialność za wszystko. Debata o zamykaniu szkół jescze raz pokazala, że Polska nie planuje, wszystko nas zaskakuje, teraz zaskoczył nas niż demograficzny. Zamiast likwidacji wprowadźmy do szkół standardy np. nie więcej niż 22 uczniów w klasie , łatwiej będzie nauczycielom opanowć rozbrykane maluchy i szalonych nastolatków z gimnazjum. Zacznijmy może reformować Kartę Nauczyciela, dajmy szansę nowemu pokoleniu. Tak na koniec, to minister edukacji w polskim rządzie powinien być kreatorem nowej polityki rodzinnej, bo inaczej będzie w roli likwidatora jeszcze wielu małych i dużych szkół.
2132
BLOG
Komentarze